Pojawienie się choroby przewlekłej w życiu człowieka zwykle nasuwa też myśli o śmierci. Bardziej niż zwykle doświadczamy wtedy kruchości życia i mocniej odczuwamy lęk przed samym procesem umierania. Sytuacja bliskich i opiekunów jest wtedy szczególnie trudna ponieważ pragnienie utrzymania życia, zderza się brutalnie z dysfunkcją ciała i nieuchronnością śmierci. Czy można przygotować się na stratę bliskiej osoby?
Śmierć mimo iż jest obecna w życiu, w przeżywaniu człowieka nie jest czymś oczywistym. Nie chcemy o niej myśleć, czuć jej obecności ani doświadczać w swoim otoczeniu. Myślimy o śmierci w kategoriach ostatecznych, to ” koniec” „coś najgorszego co mogłoby się zdarzyć”. Boimy się zmian jakie może wywołać. A dla opiekuna osoby przewlekle chorej jest ich wiele. Zarówno chorowanie jak i umieranie możemy rozpatrywać w pewnym procesie. Choroby długoterminowe to zwykle choroby nieuleczalne. Oznacza to, że leczenie ukierunkowane jest na zatrzymanie lub spowolnienie ich przebiegu a nie na ich likwidację. Chory i jego rodzina otrzymując diagnozę choroby przewlekłej, musi się zmierzyć z wizją postępu choroby w bliżej nie określonym czasie. Choroba przewlekła może trwać wiele lat, nie wywierając większego wpływu na codzienne funkcjonowanie chorego i jego rodziny bądź sprawić, że od początku diagnozy będzie on wymagał pełnej opieki i wsparcia. Bywa, że opiekunowie codziennie obserwują powolną degradację chorego, a jego „odchodzenie”, z różnych aspektów życia jest bardzo widoczne. Bliscy karmią, przewijają, zmieniają pozycję, podają leki, opatrują rany i przede wszystkim towarzyszą swojemu choremu. Emocjonalnie sytuacja ta jest dla nich bardzo trudna, ponieważ poza wymaganiami organizacji opieki, muszą mierzyć się ze swoją osobistą utratą. Chory obciążony cierpieniem, każdego dnia staje się człowiekiem wymagającym poznania go na nowo. Codziennie staje się bardziej obcy. Można powiedzieć zatem, że opiekunowie wchodzą w okres przeżywania żałoby na długo, przed rzeczywistą śmiercią bliskiego. Strata dotyczy nie tylko wyglądu czy sprawności chorego, ale często tego jaki był, jego cech osobowości, form wspólnego spędzania czasu i komunikacji. Strata w przeżywaniu opiekunów dotyczy nie tylko osoby chorego, ale przede wszystkim utraty siebie w tej konkretnej sytuacji. W żałobie jesteśmy My- sami ze sobą. Żałujemy, że razem z chorym doświadczamy choroby, że choroba wymusza na nas rezygnację z pracy, pasji, rodziny itp. Życie opiekuna wymaga często pełnego przeformułowania i zmiany. Nikt nie pyta czy tego chce, czy jest przygotowany. Zastanawiając się nad różnymi formami „przygotowania” i „przygotowywania się” do trudnych wydarzeń życiowych jak choroba, konieczność opieki nad chorym czy jego śmierć, możemy się poruszać tylko w sferze wyobrażeń. Pytania: co by było gdyby?, co bym zrobił/a gdy? pobudzają naszą wyobraźnię, ale odnoszą się do sytuacji, w której obiektywne zagrożenie zazwyczaj nie istnieje. Dopiero kiedy coś wydarza się w naszym życiu, aktywizujemy całe spektrum mechanizmów poradzenia sobie z tą sytuacją. Przygotowanie na odejście bliskiej osoby roboczo możemy podzielić na dwa obszary: pierwszy- związany z tym co mogę zrobić dla chorego by mieć poczucie, że zrobiłem/em wszystko co możliwe i drugi- dotyczący mnie samego i mojego rozumienia tej trudnej roli towarzysza w ostatnim etapie życia. Dotknięcie tajemnicy każdego z nich, wymaga akceptacji istnienia śmierci jako części życia, oraz jej nieuchronnego charakteru. Tylko wtedy, możemy mówić o swoistego rodzaju gotowości na rozstanie. Nie oznacza to jednak procesu żałoby bez odczuwania bólu i straty. „Przygotowanie” na rozstanie wiąże się z poczuciem, iż pomimo bólu i rozdarcia stawiam czoła temu co musi się wydarzyć w najlepszy dla mnie sposób. Wprowadza mnie w okres osierocenia ze spokojem, że dla mojego chorego zrobiłem/am wszystko co możliwe, aby mu pomóc mu żyć do śmierci. Pomocne jest gromadzenie informacji między innymi o tym:
– jakie potrzeby ma osoba chora i umierająca, jak je realizować i szanować
– jakie są objawy zbliżającej się śmierci i co mogę zrobić kiedy je zauważę?
Jeśli proces umierania już się rozpoczął, najtrudniejszym zadaniem opiekuna jest towarzyszenie choremu. W tym towarzyszeniu zawiera się istota miłości do drugiego człowieka. Zgoda na to by pomimo naszego bólu i rozdarcia, mógł odejść w spokoju, ciszy, poczuciu bezpieczeństwa, w otoczeniu bliskich i przede wszystkim bez bólu i cierpienia. To przecież od decyzji opiekuna zależy to, w jakiej atmosferze chory spędzi swoje ostatnie chwile. Ważne aby w tej wyjątkowej sytuacji opiekun wiedział co może zrobić dla chorego i dla siebie.
Aby przynieść ulgę choremu można:
-zwilżać mu usta,
-pomóc w zmianie pozycji,
-uspokajać łagodnym głosem,
-trzymać za rękę
-trwać z nim w milczeniu, modlitwie
Aby przynieść ulgę sobie trzeba pozwolić sobie prze- ŻYĆ i przeżywać wszystkie uczucia towarzyszące sytuacji utraty. Pielęgnować w sobie przekonanie, że wypełniliśmy swoje zadanie opiekowania się chorym w najlepszy możliwy sposób, a śmierć i umieranie nie jest porażką, ale kolejnym etapem rozwoju i domknięciem cyklu życia. Miłość i relacja nie kończy się w momencie śmierci. W procesie przygotowywania się do straty, ważne jest także uporządkowanie ważnych spraw. Czy wiem gdzie są dokumenty?, jaka jest wola mojej bliskiej osoby i jakie ma konsekwencje dla mnie? Im bardziej jasna i klarowna jest sytuacja tym mniej intensywne mogą być uczucia niepokoju i lęku przed śmiercią chorego. I w końcu co będzie ze mną, kiedy bliski odejdzie? Jak po wielu latach opieki odnaleźć się w życiu bez tej roli? Co mogę zrobić by odpocząć, zapełnić czas. Jakie aktywności zawodowe i społeczne są możliwe? Kto może mi pomóc w życiu po stracie?
Dodaj komentarz